Z wykształcenia jestem polonistką, jednak nie pracuje w zawodzie zajmuję się sprzedażą internetową, jestem odpowiedzialna za organizację zamówień. Jednak moim hobby, któremu się oddaję po pracy jest aranżacja ogrodu. Prowadzę swój blog, w którym doradzam jak prosto, łatwo i tanio urządzić swoje miejsce wypoczynku na świeżym powietrzu.
Pierwszym ogrodem, którym się zajmowałam był moich rodziców, szczerze powiedziawszy to byli strasznie sceptycznie nastawieni na mój pomysł zmodernizowania ich trawnika, musiałam ich wręcz błagać o to aby dali mi wolną rękę i abym mogła się wykazać. Gdy tylko wyrazili zgodę od razu z marszu wzięłam się do pracy, aby czasem nie zmienili zdania, prace trwały dwa tygodnie, wszystko robiłam sama, rodzicom zabroniłam nawet podglądać jak posuwają się pracę, dlatego efekt końcowy powalił ich na kolana byli zaskoczeni, że ich córka z wykształcenia polonistka, pracująca w sprzedaży, potrafi wyczarować dla nich tak czarodziejski ogród.
To było moje pierwsze “zlecenie” i zawsze mam do niego sentyment, jednak nie ukrywam, że do tej pory udekorowałam masę innych ogrodów (głównie rodzinie, sąsiadom, znajomym) i moje doświadczenie i umiejętności wzrosły. Opowiem Wam, jak ze swojego ogrodu zrobiłam swój mały azyl, może zainspirujecie się moimi pomysłami i również postanowicie coś zrobić ze swoim.
Mój ogród nie jest ani jakoś specjalnie wielki ani też mały, można powiedzieć, że jak dla rodziny czteroosobowej jest wystarczający. Do ogrodu wychodzi się ode mnie z domu z salonu przez dwudrzwiowe przesuwne szklane drzwi. Wychodzi się na ogromny taras, który jest zadaszony. Na tarasie znajdują się meble z palet, które są strasznym hitem w ostatnim czasie. Jest to sofa w literę L oraz dwa dodatkowe siedziska, wszystko jest obite grubym nieprzemakalnym materiałem, dodatkowo dołożyłam ozdobne poduszki, żeby się wygodnie siedziało. Meble wykonałam sama i z pomocą mojego męża, palety pomalowaliśmy na biało i obiliśmy ciemno szarym materiałem, poduszki są w kolorze czarnym tak że całość jest spójna i sprawia przyjazne dla oka wrażenie, a dodatkowo jest praktyczna, ponieważ jak wiadomo na podwórku wszystko się szybciej brudzi. Wiele osób posiadających ogród i meble zapomina o tym, aby na jesień i na zimę zainwestować w pokrowce na meble ogrodowe. Nie od dziś wiadomo, że niekorzystne warunki pogodowe wpływają niekorzystnie na każdy sprzęt, warto więc pomyśleć o tym, aby o niego zadbać i nie kupować nowego zestawu co roku.
Taras był drewniany z drewnianym zadaszeniem, o kolorze wenge. Został cały obłożony dużymi betonowymi prostokątnymi donicami (zostało zostawione przejście, aby zejść z tarasu do dalszej części ogrodu), w których zasadziłam kwiaty, tak że poranną kawę mogliśmy pić na tarasie mimo deszczu przy zapachu świeżych kwiatów. Jak już wspomniałam zostało zostawione między donicami przejście aby zejść z tarasu po czterech schodkach, które były marmurowe. Od schodów odchodziła alejka wyłożona kostką, która prowadziła na koniec ogrodu do dużej drewnianej altany, w której stał również drewniany okrągły stolik i cztery krzesła w kolorze czarnym. Zarówno po prawej, jak i po lewej stronie kostki zostały zasadzone krzewy ogrodowe, nie będę się rozpisywać jakie to były, ponieważ jest ich cała masa i każdy powinien sam zadecydować co będzie cieszyło jego oko i nozdrza, ja dbałam o to aby było kolorowo i aby wszystko do sobie mniej więcej pasowała, wachlarz możliwości jest naprawdę ogromny.
Zaraz obok altany postanowiłam trochę zaszaleć i zrobiłam sobie własne oczko wodne, brzegi wyłożone dużymi kamieniami i roślinami. Z jednej strony był wodospad, a nad oczkiem był malutki mostek, na który można było wejść i pooglądać pływające w wodzie rybki. Pamiętam jak na samym początku moje dzieci stały tam całymi dniami.
Zapomniałam wspomnieć, że w altanie z dachu zwisały donice z kwiatami, powieszone na ozdobnych sznurach.
Mam nadzieję, że was trochę zainspirowałam swoimi pomysłami, a jak nie, to może zmotywowałam do wyczarowania czegoś nowego w swoim ogrodzie.